W Polsce gołębie szturmują praktycznie każde większe miasto. Nigdzie nie ma ich jednak tak dużo, jak w Krakowie. Stały się niepisanym symbolem krakowskiego rynku, chociaż większość turystów i mieszkańców nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń, jakie wynikają z kontaktu z tego gatunku ptactwem.
W Krakowie gołębi jest tak dużo, że władze miast zaczęły wdrażać specjalne programy, dzięki którym ptaki te wracałyby na swoje naturalne tereny. Odstraszanie gołębi zawsze jednak odbywa się przy wykorzystaniu bezpiecznych dla nich metod. Chodzi jedynie o to, by nie dostarczać im łatwych i komfortowych warunków bytowania. Przyzwyczajone do łatwego zdobywania pożywienia ani myślą o przeprowadzce.
W Krakowie gołębie miejskie są od zawsze. Jest ich tam tak dużo, że praktycznie każdy mieszkaniec tego miasta zna już na ich temat legendę. Podobno gołębie, które fruwają nad krakowskim rynkiem to zaklęci rycerze. Czekają oni na swojego księcia Henryka IV, który zapomniał o nich i wybrał się na sowite ucztowanie. Te same zaczarowane gołębie miały podobno wydziobać z murów Kościoła Mariackiego małe kamyczki, które spadając na ziemię, zamieniały się w złote monety. Od tego czasu Kraków stał się miastem bogaczy, a jego mieszkańcy nigdy nie cierpieli głodu.
Oczywiście jest to tylko legenda, ale jak wiemy, w każdej legendzie jest ziarenko prawdy. Pewne jest natomiast, że gołębie są jedną z atrakcji krakowskiego rynku. Trzeba jednak zachować rozsądek. Weźmy pod uwagę, że tego gatunku ptactwo jest szkodnikiem. Gołębie odchody niszczą zabytki, elewacje budynków i samochody. W ich piórach znajdują się pasożyty i toksyny, ta sama sytuacja powtarza się, jeśli pod uwagę weźmiemy ich odchody. Gołębie są groźne nie tylko dla naszego otoczenia. Bakterie mogą mieć zły wpływ na zdrowie ludzi. Zdarzały się już przypadki, kiedy zarażony cierpiał na zapalenie opon mózgowych. Niektórzy po kontakcie z miejskimi gołębiami tracą nawet wzrok. Nigdy nie bierzmy więc ptaków na ręce, nie pozwalajmy im siadać na balustradach naszych balkonów, nie dokarmiajmy ich.